Historia z dzisiejszego przedpoludnia : tydzien temu mniej wiecej, po zmianie opon zaswiecil sie wskaznik sygnalizujacy problem z cisnieniem w oponach. mam wersje gv2 z jednym wskaznikiem, nie pokazuje poszczegolnych kół. wrocilem do warsztatu gdzie ponownie zmierzyli mi cisnienie manometrem wzorcowym, bylo prawidlowe. pozniej tez nie zmienialo sie w trakcie jazdy, mam w samochodzie maly manomentr z mala pompka na wszelki wypadek i co jakis czas kontrolowalem poziom cisnienia, wszystko bylo ok. a wiec albo uszkodzone czujniki, albo cos sie rozkalibrowalo. oponierze mowia, trzeba zresetowac, skalibrowac i bedzie ok. w Q7 podobno robi sie samemu. na ale GV2 to nie Q7, o czym ponizej...
No wiec zadzwonilem do ASO Suzuki (na Targowku w Wwie), to wszystko bylo w zeszlym tygodniu i umowilem sie na wizyte na dzisiaj rano na 8 bo wczesniej nie dalo sie. po przyjezdzie Pani w serwisie wyrazila zdziwienie , ze w ogole sie pojawilem (sic!). podobno dwa dni temu ktos mial do mnie zadzwonic i powiedziec , ze nie moga nic poradzic bo systemy diagnostyczne w ASO Suzuki w Europie nie pozwalaja przeprowadzic diagnostyki czujnikow cisnienia w GV2 z USA.... (SIC! x 3)...szczena mi opadla. Pomijam juz w trakcie urlopu zerwalem sie o 7 rano zeby dojechac do serwisu na 8..., ale jak uslyszalem , ze tego nie moga naprawic i ze prawdopodobnie nikt w POlsce tego nie zrobi to mi naprawde szczena opadla dwa razy...
Dostalem na pocieszenie namiar na ex-aso suzuki gdzie podobno na lewo mieli sciagniety system do diagnostyki samochodow z usa. przedwczesna jednak radosc. po dlugiej rozmowie telefonicznej z rzeczowym i milym czlowiekem dowiedzialem sie tylko tyle, ze tak naprawde to juz od dawna oni takze nei maja takiego systemu, ale za to .... i tu uwaga ! ... najprawdopodbniej uda sie to zrobic w serwisie citroena, peugota albo jaguara... bo uzywaja "podobnych czujnikow pracujacych na tych samoch czestotliwosciach i na dodatek maja systemy z wiekszymi bazami danych" (cytat), wiec jak wpisza GV2 i VIN to wszystko bedzie rozpoznane znowu mi szczena opadla... jeszcze byla rozmowa o w ogole wylaczeniu czujnikow cisnienia, okazalo sie, ze jest w GV2 awykonalne. diody sie wylaczyc nie da. usunac tez sie nie da bo jest montowana na stale. dostalem rade, ze moge ja sobie ewentualnie zakleic czarna tasma na desce z zegarami. SERIO. (sic!).
ja sie na tym nie znam. ewentualnie moge sam naprawic komputer, spluczke w kiblu, ale nie samochód. przyjmuje na wiare co mi czlowiek mówił..
no ale , mysle sobie , nic to, sprawdze tego citroena. zadzwonilem nie do ASO citroena tylko tutaj :
http://www.citroen-serwis.com.pl/ i tam znowu natknalem sie bardzo rzeczowego czlowieka , ktory telefonicznie zapewnil mnie, ze u niego da sie to zrobic bo ma wszystko co trzeba nie tylko do suzuki i nie tylko z usa. tylko termin dopiero na 16tego maja. no ok zapisalem sie na ten termin, w koncu oprocz tego, ze swieci sie denerwujaca kontrolka to nic sie nie dzieje. ale dostalem tez porade. pojechac do jakiegos warsztatu , podniesc samochod i spuscic powietrze z opon, odczekac 10 minut na pompowac znowu. podobno te czujniki w gv2 z usa sa samokalibrujace i jesli ktos ich nie uszkodzil to po przejechaniu maks 30km powinny sie skalibrowac i kontrolka zgasnie. a dodam ze wczeniej po zmianie opon jezdzilem samochodem tydzien czasu i z malymi przerwami kontrolka sie swiecila caly czas. i wyobrazcie sobe, ze pojechalem do warsztatu na targowku gdzie mi zmieniali opony (a robia to bardzo fachowo, laczenie z optymalizacja obciazenia i szybko, bo 3ej ludzie 4 kola zmieniaja w 25 minut...) , powietrze spuscili po 10 minutach napompowali ponownie i ... wszystko jest ok ! kontrolka zgasla, jezdzilem caly dzien po miescie i wyglada , ze wszystko jest ok (odpukac, zeby zaraz sie znowu nie wlaczyla). wiec wyglada na to, ze nie bylo uszkodzenia czujnika, nie byly zamienione miejscacmi felgi, zreszta oponiarze opisuja kreda ktora gdzie byla, byli poinformowani o czujnikach i wiedza jak sie obchodzic z takim kolem ,zeby ich nie uszkodzic.
Aso Suzuki ma minus bo : jak sie umawialem na wizyte to podalem numer vin, samochod byl zidentyfikowany, wiedzieli, ze z usa etc, a mimo to umowili mnie na wizyte. pozniej jak sami powiedzieli mieli do mnei zadzwonic, zeby ja odwolac, ale nei zadzwonili - pisalem na wstepie.
ASO Suzuki ma drugi minus bo : podczas wizyty nie omieszkali mnie poinformowac, ze mimo, ze nie sa w stanie nic z tym zrobic to jakbym chcial to jeden czujnik kosztuje 700zl u nich i moga mi zamowic wszystkie 4... masakra by byla gdyby sie okazalo, jednak cos moga zrobic, bo pewnie naciagneli by mnie na te czujniki, dopiero godzine pozniej po powrocie do domu znalazlem posta na forum z informacja, ze mozna w polsce kupic je po 350 za szt.
Suzuki ma minus bo : poprzez glupie ograniczenie w dostepie do bazy podzespolow (bo jak zrozumialem do tego sie to sprowadza) utrudnia serwisowanie samochodow sprowadzonych z usa do europy. pewnie dyskusji o tym bylo sporo w przeszlosci bo import stamtad kwitl przy sprzyjajacym kursie dolara do euro;. uwazam , ze to glupie bo jesli sie dowiaduje, ze nie moge suzuki naprawic w aso suzuki, ale moge w citroenie to po prostu obciach dla producenta ktory doprowadza do tego swoja polityka. a nic nie zyskuja bo ludzie i tak beda sprowadzac.