Spece od dźwięku w serwisie pochylili się nad moimi nagraniami - ponoć słuchali na różnych komputerach z wykorzystaniem sprzętu wysokospecjalistycznego typu słuchawki. I wydali opinię, że wszystko jest git;-)
Widać mam omamy... albo otaty...;-)
Twierdzą, że gdyby to było to - czyli łożysko na podporze wału - to dźwięk byłby nieznośny i intensywny.
No może i mój póki co tak nieznośny i tak intensywny nie jest, ale dla mnie jest jak świder w mózg.
Zobaczymy co dalej będzie - za dwa tygodnie ruszam na południe i robię non stop prawie 1000 km i to jeszcze z obciążeniem (kemping). Ciekawe, czy jak tak go przegonię to coś się zmieni...

Nie wiem, czy to na starość głuchnę, czy moje uszy się przyzwyczaiły, czy też się cofnęło - dość, że tak jakby przestało, choć od czasu do czasu, ale tylko przez chwilę coś jakby powraca, ale bardzo słabo. Generalnie w zasadzie zapomniałem o temacie.

@grzesko, i to właśnie mnie najbardziej rozwala: ASO powinno mieć odpowiednie narzędzia do diagnozowania takich objawów a nie zbywać klienta i szukać na chybił-trafił. Stetoskop 6-cio kanałowy, co prawda na kablach, ale pewnie da się ogarnąć, za 3 stówki na "popularnym portalu aukcyjnym". Sam bym teraz rozważył zakup, a co mi tam. Wersje bezprzewodowe to już rząd wielkości drożej, ale chyba nadal do ogarnięcia dla ASO. Chodzi mi o to, że powinni czujniki powtykać w miejsca, które są podejrzane i wio na jazdę testową, a nie bawić się w zgadywankę.

Muszę tego dopilnować jeszcze w trakcie gwarancji.