Suzuki Klub Polska - Forum Dyskusyjne - www.suzukiklub.pl

Witam użytkowników form!
Miesiąc temu zakupiłem Suzuki Grand Vitara 2.0 TD 2002 rok. W czasie jazdy od dealera zaświeciła się żółta kontrolka silnika, zadzwoniłem do dealera i on powiedział mi, że to tylko jakaś rurka od powietrza, ale można jechać dalej. W domu podniosłem maskę i rzeczywiście odnalazłem odłączoną cienką rurkę (może od ciśnienia), podłączyłem ją w swoje miejsce i rzeczywiście problem zniknął. Jednak po 2 dniach w czasie jazdy kontrolka się znowu zaświeciła. Sprawdziłem i rurka była normalnie podłączona, a kontrolka sama zgasła. Teraz około raz w tygodniu kontrolka zaświeca się i po jakimś czasie sama gaśnie. Ponieważ jest to moje pierwsze Suzuki nie wiem czy to poważny problem, czy można z tym jeździć?. Proszę o poradę

Najlepiej jednak podłączyc się do komputera, bo innego wyjścia z elektroniką chyba nie ma

ok, Trzeba będzie tak zrobić. Dzięki

Szkoda gregorik, że nie napisałeś dokładniej gdzie ten przewód, może mam coś podobnego. Zaglądałem wczoraj, ale prawde mówiąc nie zauważyłem żadnego luźnego przewodu

Suzuki - Suzuki a silnik PSA (Peugeot)

Witam Darkobo!
Ten cienki przewód o którym pisałem jest w nastepujacym miejscu: stajesz przodem do silnika po prawej stronie masz akumulator (nie wiem jak jest w wersji europejskiej ja mam wersję angielską) zaraz przy akumulatorze odchodzi w dół gumowa rura o średnicy około 50 mm od intercoolera i do niej dochodzi ten cieniutki wężyk. Ja umocowałem go dodatkowo drutem miedzianym, żeby się znowu nie odłączył.

Hej gregorik!
No faktycznie, popatrzyłem z prawej strony silnika (patrząc od czoła) i była jakaś odłączona rureczka (nad bagnetem do sprawdzania poziomu oleju)



Łączy ona taką gumową rurę od intercoolera, która obiega silnik od strony kabiny, z jakimś czujnikiem:



Niestety, po drugiej stronie slinika, miejsce, do którego dochodzi ta gruba rura, jest całkiem zasyfione olejem i bez remontu turbinki chyba sięnie obędzie (oleju ubywało w szybkim tempie). Ponoć sam intercooler jest nieszczelny, ale ten, kto to diagnozował nie zwrócił uwagi na rureczkę, więc zobaczymy, bo za błąd mogła być odpowiedzialna właśnie ona (chyba).